rozpaliła w nich szał zmysłów. Na scenie zjawił się Wulkan, który pławił się w pieszczotach obydwu kobiet. Diana wściekła odeszła, a Wenus zaczęła uwodzić Marsa. Tuliła go do siebie, zarzuciła mu ramiona na szyję. Na sali pojawił się Fontan, wyrażający zabawna mimiką zazdrość męża, który przyłapał żonę na zdradzie i złapał ich w sieć. Sztuka skończyła się, cały Olimp defilował przed parą zakochanych. Publiczność była zachwycona, Bordenave tryumfował.
Poznajemy bliżej Nanę. Jest kochanką Daugeneta, ledwo wiąże koniec z końcem, wciąż nachodzą ją wierzyciele, ma oddaną pokojówkę Zoe. Nana martwi się swoimi długami, za mieszkanie nie płaciła od 3 miesięcy, nachodzą ją też inni, u których ma niespłacone rachunki. Jej największym zmartwieniem jest jednak Ludwiś, jej dziecko, które zostawiła na wychowanie mamce, teraz jednak chciała by je odzyskać. Musi jednak spłacić mamkę, by zabrać dziecko, a na to nie ma pieniędzy. Do Nany przyszła Tricona, kobieta, która umawiała ją z klientami. Przyszła, by zawiadomić dziewczynę, że o trzeciej ma klienta. Przychodzi fryzjer, który przynosi gazetę „Figaro”, jest tam bardzo pochlebna recenzja wczorajszego spektaklu. Nana wyszła do klienta, tymczasem zaczęli schodzić się do niej mężczyźni, których Zoe zręcznie rozmieszczała w różnych pomieszczeniach. Wróciła Nana, lecz kazała wyrzucić wszystkich gości. Jednak, gdy przyszli markiz de Chouard i hrabia Muffat, Zoe ich wpuściła. Nana przyjęła ich bardzo grzecznie, panowie powiedzieli, że są członkami towarzystwa dobroczynności i zbierają pieniądze na biednych. Nana dała im pięćdziesiąt franków i obiecała, że następnym razem ofiaruje więcej. Gdy dziewczyna sądziła, że już wszyscy sobie poszli, natknęła się w jednym z pokoi na młodziutkiego chłopca, który trzymał bukiet kwiatów. Chłopak